Zdjęciowe spotkanie miałyśmy umówione od dawna, dawna, chyba od środka wakacji. Niestety, w sobotę lało jak z cebra i nie doszło ono do skutku. Za to w niedzielę odrobinę się przejaśniło - na tyle, że można było pomyśleć o wyjściu z aparatem. Wprawdzie marzenie o łąkowej sesji przy ciepłym świetle wschodzącego słońca kreatywnie zmieniło się w chłodny staromiejski spacer, ale i tak świetnie się nam razem specerowało.