Blog

2
05.2013

Podróże po Flandrii

Od prawie dwóch tygodni jeździmy sobie po Flandrii - mojej ukochanej, pełnej dobrych wspomnień krainie renesansu północnego: krainie oszałamiającej architektury gotyku brabanckiego, dzieł flamandzkich mistrzów, strzelistych katedr, wąskich brukowanych uliczek, wycyzelowanych kamienic... Tym razem jeździmy z dziećmi i nawet nieźle nam to idzie. Dzieci się wciągnęły, opracowały swój własny styl zwiedzania i w efekcie bawimy się świetnie. Choć wieczorami zwykle padamy na twarz po intensywnych dniach.

Antwerpia, wielkie hanzeatyckie miasto portowe, przywitała nas niezbyt ciekawą pogoda - ale tu tak zawsze ;)

 

Ale z czasem było już cora lepiej - tu jeden z niezliczonych antwerpskich placów - Leopoldsplaats (aaa! uwielbiam te język!)

A tu antwerpski beginaż:

 

To Gent, czyli Gandawa

 

Beginaż w Leuven, czyli Lovanium - tak, tak, tam, gdzie mieszkał Erazm z Rotterdamu

I powrót to antwerpskiej katedry:

 

I na koniec - domowo